- Jak się spało?- spytałam kończąc zaplatanie warkocza.
- Nie najgorzej- mruknął.
- Masz dzisiaj chyba zły dzień- stwierdziłam.
- Po wczorajszym wcale się nie dziwię- odparł.
- Oj skończmy już ten temat. Może przejdziemy się dzisiaj na plażę? Jeszcze tam nie byłam, a chciałabym ją bardzo zobaczyć- zaproponowałam.
- No nie wiem- powiedział na w pół przytomnie.
- No nie bądź taki. Nie możesz przez cały dzień być zły. Taki spacer dobrze ci zrobi- wstałam od stolika.
- Okej okej, niech ci będzie. Już idę tylko pójdę po telefon- wstał i poszedł do swojego pokoju.
- Będę czekać przed wyjściem- powiedziałam i usiadłam na schodach przed akademią. Po kilku minutach przyszedł chłopak.
- Idziemy?- spytał.
- Tak tak. Tylko najpierw wyprowadzę Red 'a- powiedziałam i poszłam w stronę stajni.
- To ja w tym czasie wyprowadzę swoje konie- poszedł za mną.
Red już tak nie szalał gdy John wyprowadzał Rossę, był trochę zbyt zmęczony, ale ona wręcz przeciwnie. Nieco się zdziwiła gdy widziała że tylko ona wariowała, a ogier szedł spokojnie na padok. Potem wyprowadził Diabella który też był zmęczony. Gdy konie były już wyprowadzone poszliśmy w stronę plaży. Akurat gdy doszliśmy był jeszcze piękny wschód słońca. Wyjęłam telefon i zrobiłam zdjęcie. Nie często można zobaczyć tak piękny widok. Oparłam delikatnie głowę o ramie chłopaka chowając telefon do kieszeni. Spacerowaliśmy brzegiem. Fale co jakiś czas prawie nas dotykały gdy sunęły po piasku. Było nieco chłodno jak to o tej porze.
<John?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz