- Mam pomysł- powiedziałam i usiadłam obok niego.
- Jaki?- spytał.
- Myślałam czy by nie zaadoptować jakiegoś psiaka ze schroniska- uśmiechnęłam się.
- W sumie czemu nie- odparł.
- A pojechałbyś ze mną?- spytałam.
- Okej- powiedział i złapaliśmy taksówkę.
Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Chodziliśmy z kojca do kojca. W jednym z nich leżał w kącie mały, biały i puchaty szczeniak. Wskazałam na niego. Przeczytałam napis na kartce ,,Mały czuwacz słowacki czeka na nowy dom".
- Weźmy tego- powiedziałam błagalnie.
- Skoro ten ci się spodobał to okej- powiedział. Po chwili przyszła do nas pracowniczka schroniska i otworzyła drzwi.
Weszłam i przykucnęłam. Powoli wyciągnęłam rękę w jego stronę. Szczeniak na początku nie chciał podejść, ale ostatecznie się zbliżył i położył obok. Wzięłam go delikatnie na ręce i wstałam. Maluch od razu zasnął. Uśmiechnęłam się i wyszłam. Potem podpisałam jakieś papiery i szczeniak już oficjalne należał do mnie. Zanim wróciliśmy do akademii kupiłam wszystko co było najważniejsze. Jutro kupię resztę. Założyłam mu obróżkę i przypięłam adresówkę. Kiedy przyjechaliśmy do akademii zaniosłam malucha do swojego pokoju. Szczeniak usiadł obok łóżka na swoich krótkich łapkach.
- Wiesz jak chcesz go nazwać?- spytał John.
- Tak. Nazwę go Donut- powiedziałam i pogłaskałam malucha. Wyjęłam z torby małą kauczukową piłeczkę, którą lubiłam sobie czasem porzucać i dałam Donut 'owi.
<John?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz