- Pan Kenrick. - przywitała się i wskazała na fotel naprzeciwko jej biurka.
- Pani O'Lenary.
- Widzę, że potrafisz czytać. To już coś. - zaśmiała się. Bo niby skąd miałbym znać jej nazwisko, jak nie z tabliczki stojącej na jej biurku.
- Przybyły dziś dwie nowe trenerki WKKW i mam nadzieje, że treningi niedługo się zaczną. - postawiła łokcie na biurku i pochyliła się w moją stronę.
- Porozmawiam dzisiaj z nimi.
- To dobrze. Do widzenia, panie Kenrick. - wstała. Pożegnałem się uprzejmie i wyszedłem.
___________________________________
Szedłem korytarzem stajni, rozglądając się po boksach. Jeden ze stajennych poinformował mnie, że druga trenerka ma ciemnogniadego trakena, a jeszcze kolejna kasztanowatego araba, który chyba nie jest prawdziwym arabem, skoro ma ponoć 180 w kłębie. Pierwszą znalazłem Nilę, tą od trakena.
- Widzę, że drugą trenerkę już znalazłem. - zaśmiałem się. Te poszukiwania można uznać za grę. Nawet ciekawą grę. Szatynka odwróciła się.
- Yyy, cześć. Nila Tress. - przywitała się.
- Miło mi, Ryan Kenrick.
- Też jesteś trenerem WKKW? - zapytała unosząc brwi.
- Taa, jest nas trójka. Jak na razie.
- Niezły wałah. - kiwnąłem w stronę gniadosza.
- Manchester. Mojej, znaczy moich rodziców hodowli. - uśmiech, który migotał w jej oczach znikł, a zamiast niego pojawił się smutek, ale od razu znikł.
- Dyrektorka kazała nam się już przygotowywać na pierwszy trening. Masz jakiś pomysł?
(Nila?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz