- On zawsze będzie o tym pamiętał. - spojrzałem w
oczy ogierowi. Widziałem w nich błysk nienawiści, strachu, najgorszych emocji.
- Nie myślałaś o kastracji? Na pewno stałby się choć odrobinę spokojniejszy, a
wtedy mogłabyś z powrotem wdrążyć go do delikatnych skoków. Oczywiście pod
czyimś okiem.
Spojrzałem na dziewczynę. Zastanawiała się nad
odpowiedzią.
- Nie myślałam o tym... To chyba dobry pomysł, ale
nie znam tutaj żadnego weterynarza.
- Znajdę kogoś. Ale do chwili gdy go wykastrujesz,
nie będziesz miała na nim treningów u mnie. Nie chcę odpowiadać za twoją lub
jego kontuzję.
- No dobrze. - odpowiedziała niechętnie. - To na
kim ja będę trenowała?
- Na szkółkowcach. Coś się znajdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz