P: John mamy razem lekcje siodłaj konia.
Poszedł do stajni. Myślałam że będzie gorzej... Wyszedł z Rossą. Poszliśmy na ujeżdżalnię.
P: Zrób parę kółek wokoło ujeżdżalni.
Zaczął kłusować.
P: Ej! Zwolnij bo zniszczysz koniowi stawy!
J: Spadaj
P: Ładny masz szacunek do starszych!
J: Dzięki.
P: Za kogo ty się uważasz?
J: Za fajnego chłopaka.
P: Jeśli w twoim języku fajny chłopak oznacza nadęty szczeniak to tak.
Galopował prosto na mnie i ledwo uniknęłam zderzenia.
P: Złaź z konia.
J: Nie
P: Złaź z konia.
Wyrwałam mu wodze i poprowadziłam konia do boksu. Musiał zejść bo koń mu się wytarzał! To było dobre. Wyszedł obrażony ze stajni. Ja podeszłam do Secretariata.
P: Co Red?
S: Prr
P: Mój konik...
Weszłam do boksu i przytuliłam go. On też się przytulił
Wtedy weszła Vanessa.
<Vanessa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz