- Dobra trzeba ich stąd wynieść. - powiedziałem.
- Racja. - odparła.
Wziąłem jednego chłopaka za ręce i wyniosłem z garażu. Położyłem go na trawie, potem wróciłem po drugiego. Lena próbowała go wyciągnąć. Ciągnęła go po ziemi.
- Daj spokój. - powiedziałem.
Wziąłem chłopaka za ręce a Lena za nogi... I tak wynieśliśmy go z garażu. Położyliśmy go na trawie tuż obok drugiego.
<Lena?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz