- No ale dlaczego chcesz to zrobić? Bo twój były nagle zaczął wydzwaniać? Nie jesteś już tą osobą, którą poznałem na zawodach. Angie którą wtedy poznałem nie poddawała się i zawsze dążyła do celu- puściłem powoli jej ręce.
-Ludzie się zmieniają. Ja też się zmieniłam...- powiedziała trzymając torbę.
- Właśnie widzę- mruknąłem i poszedłem do siebie tym samym ją wypuszczając. Byłem z jednej strony zły że ona tak łatwo się poddała i nie próbuje walczyć, a z drugiej smutny bo jednak będę za nią tęsknić. Co jak co, ale takiej przyjaciółki nie miałem nigdy w życiu i pewnie już nie będę miał. Usiadłem na łóżku. Chciałem żeby ten koszmar już się skończył. Usłyszałem silnik samochodu. Podszedłem do okna. Angie podchodziła do auta z przyczepą dla koni. Wyszła z niego starsza kobieta i wzięła od niej bagaże. Patrzyłem cały czas. Zamknąłem na chwilę oczy, a potem je otworzyłem. Jednak nic się nie zmieniło. Patrzyłem jak przyprowadzała Diarada i wprowadzała go do przyczepy.
<Angie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz