- Nie ma za co- wyszczerzyłem się i zacząłem popijać herbatę.
Ivy po chwili zniknęła gdzieś na piętrze. Stajenni pewnie zaprowadzili już Pelego do boksu i nakarmili, więc nie musiałem się niczym martwić. Mogłem na spokojnie wrócić do swojego pokoju. Chłopaków jeszcze nie było. Może uda mi się spokojnie zasnąć. Wykąpałem się i poszedłem w kimę. Następnego dnia obudziłem się około dziewiątej. Ogarnąłem się i zszedłem na śniadanie, które trwało już dobre pół godziny. W menu były tosty i coś tam jeszcze. No nic, wziąłem dwa tosty w rękę i ruszyłem do stajni oporządzić Peleusa, który czekał już na mnie w boksie. Idąc do siodlarni natknąłem się na Ivy.
<Ivy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz