-Uwaga Pele leci -dopiero po chwili zrozumiałam o co chodzi. Ogromny (w porównaniu do mnie) ogier szedł prosto na mnie. Spanikowałam i po prostu stałam. Nie wiedziałam co zrobić. Stanął przede mną.
-Co jest kolego? -mruknęłam. Zadarłam głowę do góry, żeby przyjrzeć się jego łbu.
-Wybacz za niego. Nie potrafię mu się przeciwstawić -a więc ten koń należał do niego. -Wyspałaś się? -uśmiechnął się do mnie. W odpowiedzi tylko skinęłam głową. -Jesteś strasznie małomówna -westchnął. Wybacz mi ale to nie moja wina, że nie potrafię normalnie rozmawiać z ludźmi… -Może dasz się wyciągnąć na przejażdżkę? -uśmiechnął się. Wyglądał naprawdę uroczo.
-Nie mogę. Muszę… Muszę się uczyć -skłamałam.
<Steven?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz