Siedziałam na sofie z nogami przyciągniętymi do klatki piersiowej. Płakałam.
-Naprawdę cię to obchodzi? -mruknęłam. Nie patrzyłam mu w oczy. Spuściłam wzrok na podłogę. -Tak -powiem mu. Może zostawi mnie samą.
-M-mój… mój d-dziadek -głos mi się łamał. Tak ciężko było mi to powiedzieć. -On… o-on nie żyje -łzy spływały po moich policzkach. To tak choIernie boli. Muszę zapalić. To mnie przerasta. Najgorsza jest świadomość tego, że już go nigdy nie zobaczę. Nigdy więcej nie zamienię z nim słowa. Nigdy więcej nie wybierzemy się na wspólną przejażdżkę. Nigdy więcej nie powiem mu jak bardzo go kocham. Nie miałam nawet okazji podziękować mu za to wszystko co dla mnie zrobił…
<Powiedziała ;-; Stev?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz