wtorek, 19 stycznia 2016

Od Ivy cd Steven

Teraz moja kolej na dłuższą analizę faktów. Z tego co zrozumiałam to chyba się zgodził.
-Poważnie czy tylko sobie żartujesz? -podniosłam jedną brew do góry.
-Poważnie -kiedy podniósł głowę do góry zauważyłam, że jest brudny na nosie.
-Masz sos na twarzy -dotknęłam swojego noska. Wytarł plamkę dłonią i wrócił do jedzenia.
-Ivy? -usłyszałam dobrze znany mi głos szkolnej psycholog. Zerknęłam na nią. Była smutna. Widać było, że niesie ze sobą złe wieści. -Musimy… Musimy porozmawiać. Zapraszam cię do mnie -spojrzałam na Stevena.
-Zaraz wracam -westchnęłam. Ruszyłam za kobietą do jej gabinetu.
Siedziałam na 'moim' krześle. Dlaczego moim? Spędziłam na nim najwięcej czasu.
-Mam bardzo przykrą wiadomość -usiadła przed biurkiem. Przetarła twarz dłońmi. Po mojej głowie przeszły najgorsze scenariusze. ChoIernie się bałam. -Ivy twój dziadek nie żyje -przez chwilę siedziałam i myślałam nad tym co powiedziała. To nie może być prawda. Ona sobie tylko ze mnie żartuje… -Nie jesteśmy w stanie dowieźć cię na pogrzeb -wstała i przytuliła mnie. Ja jednak wyrwałam się z jej uścisku. Wybiegłam z gabinetu. Chciałam zamknąć się w pokoju i nie wychodzić z niego przez najbliższy… całe życie. Najbliższa mojemu sercu osoba odeszła. Już nigdy go nie zobaczę. Wbiegłam na stołówkę.
-Ej Ivy! Wszystko ok? -Steven…
-Tak. Wszystko dobrze -skłamałam. Znamy się od dwóch dni. Nie będę go obarczała moimi problemami.


<Steven?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz