Spojrzałem na nią. Ja chce spaaaać, nie chce nigdzie
jeździć. Czy tak trudno otrzymać spokojny sen? No, ale dobra. Niech jej już
będzie. Szybko podniosłem się z łóżka. Złapałem jej dłoń, tak aby wstała, co
robi natychmiast. Ciągnę ją ku drzwiom.
- Miasto? – zaproponowałem.
Blondynka chętnie kiwa głową. Miejmy nadzieję, że to miejsce
jej się spodoba. Chociaż nie wiem jak to z kobietami. Jak to się mówiło… Raz
chce, raz nie… Nie, nie tak… A! Kobieta zmienną jest. Śmieję się cicho i na nią
spoglądam. Niepewnie patrzy na mnie, po czym opuszcza wzrok na ziemię.
Zatrzymałem się, tym samym na mnie wpadła. Nie będę jej ciągle ciągnąć za sobą…
Powiedziałem aby wskoczyła mi na plecy, co robi dość niepewnie. Szybkim tempem
znajduje się na dole, z blondyną na plecach, do których przywarła. Hm… Od kogo
by tu pożyczyć auto? No i akurat szedł George. Uśmiecham się. Podchodzę do
niego i pytam czy by mógł nas zawieźć do miasta, na co się zgadza. Dziewczyna
zeskoczyła mi z pleców i pobiegła… Nawet nie wiem gdzie.
Luiza? ;x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz