Blondyna zignorowała mnie, tym samym wymijając moją osobę.
Wzruszyłem ramionami. Co ja? Opiekunka? Mam lecieć za nią? No chyba nie. Wyszła
z akademika, a ja ponownie zasiadłem w moim ulubionym miejscu – na kanapie, w
salonie, przed telewizorem. Zgarniam pilota, który trzymała jakaś niewiasta, a
dokładniej Luiza. Śmieje się z niej i wygodnie się rozkładam na miękkiej
kanapie. Opieram się o znajomą i przymrużam oczy. Mam nadzieję, że mnie nie
pogryzie. Na tą myśl zaczynam się śmiać w środku i spoglądam na blondynkę,
która wpatruje się w wielki ekran telewizora, co chwile zmieniałem kanały,
szukając czegoś ciekawego, a jednocześnie pożytecznego.
~
W końcu prawie usypiam, a do akademii ktoś wszedł, tym samym
upadając. No i sam huk mnie wybudził z tego transu zasypiania. Zerwałem się z
kanapy i spoglądam na schody, leżała tam nowa osoba, właściwie to ta, co mnie
wyminęła. Podchodzę do niej. Ma oczy zamknięte. Zasnęła? Dziwna jest. Uh…
Wzdycham i podnoszę ją, tym samym przenosząc ją na drugą kanapę. Delikatnie ją
położyłem, po czym ponownie kładę się koło Luizy i spoglądam na śpiącą osobę.
Ivy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz