Spoglądam na niego, spuścił nieco głowę. Jednakże co to by zmieniło? Moje pozostanie tutaj niczego już nie da. Może i teraz byśmy się pogodzili, ale znając życie, za parę miesięcy znowu byłaby powtórka z rozrywki. Powoli przywiązuje lonżę ogiera do jednej z przeszkód. Następnie powoli podchodzę do Steven'a. Choć wiele razem przeszliśmy, nie wiedziałam czy coś do niego czułam poza przyjaźnią. Wzdycham ciężko i przytulam go lekko. Nieco się zakłopotał, bo jego ciało zesztywniało, ale jednak szybko obejmuje i mnie, mocno przyciskając do swojego ciała. Przecież on może mieć większość dziewczyn, jest przystojny, jeszcze w dodatku fryzjer. No to co, tylko go brać. Jeszcze jest opiekuńczy, to tym bardziej. Choć wiedziałam, że będę za nim tęsknić, to nie chciałam zmieniać decyzji o tym, że odejdę. Wypuszczam go ze swoich objęć, ale on nie puścił mnie. Jedną ręką usniosłam jego podbródek, patrząc w jego oczy.
- Możesz mieć każdą dziewczynę jako przyjaciółkę, a nawet i jako tą jedyną. Ja nie chce Ci już zabierać czasu, choć zależy mi nadal na naszej znajomości, ale decyzja już podjęta. - wyszeptałam.
Nawet nie wiem jakim sposobem, ale Eden uwolnił się z lonży, którą przywiązałam. Dostrzegłam to, a raczej poczułam jak jego głowa pcha mnie bardziej w stronę mężczyzny. Nasze twarze dzieliły centymetry. Ale czy to by coś zmieniło?
Steven?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz