Wróciłem do pokoju, akurat kiedy przekroczyłe jego próg do moich uszu dotarł dźwięk dzwonka telefonu. Chcąc nie chcąc odebrałem, potok słów przedarł się przez słuchawkę, zapałakana mama chlipała co chwile i wyła. Sam się przestraszyłem...szorstki głos ojca w tle po chwili słyszałem wyraźnie. "Mellisa miała wypadek na motorze, jej chłopak zmarł na miejscu. Ona walczy o życie" jak zwykle było mu to wszystko obojętne. Zimny, pozbawiony emocji ton rozchodził się echem po mojej głowie. Po tej slwstrząsającej informacji padłem na kolana rozlączając się. Skuliłem się a po moich policzkach spływał potok łez.
~*~
Wstałem z łóżka jakąś godzine po przebudzeniu. Miałem gdzieś zajęcia, nie wychodziłem z pokoju już dwa dnia. Wiadomość o tym, że młodsza siostra walczy w szpitalu o życie mnie zszokowała. Jednak dziś rano otrzymałem wiadomość, że jej życiu już nic nie zagraża. Mojego lokatora nie było od dawna więc na spokojnie się wykąpałem i przygotowałem do swobodnej jazdy na oklep. Ubrany w dresy, ciepłą bluzę oraz wygodne buty ruszyłem do stajni w której dawno mnie nie było. Chciałem zajść po Alaskę jednak jej pokój był zamnięty a drzwi nikt nie otworzył. Poszedłem dalej by usłyszeć cichy świst a zaraz po nim "ciche" szepty i wybuchy śmiechu. "Nie wiem jak Al może z nim być, jest taki..." Obróciłem się na pięcie i szybkim ruchem przybiłem dziewczynę która to mówiła do ściany. Patrzyłem się na nią wściekły.
-Twoje życie musi być nudne skoro mieszasz się w sprawy innych.
Rzuciłem ostro mierząc ją pozbawionym emocji wzrokiem. Dziewczyna zachowywała się jakby chciała się wtopić w ścianę.
-Następnym razem zajmij się sobą.
Posłałem jej wredny uśmiech i odszedłem.
~*~
Odsunąłem Alaskę od siebie i spojrzałem się jej w oczy.
-Teren brzmi świetnie.
Posłałem jej troskliwy uśmiech, czując czyiś wzrok na sobie obejrzałem się za siebie. Dziewczyna z korytarza szła teraz przez stanie wpatrując się w nas. Pewna siebie poprawiła koszule i włosy, parsknąłem śmiechem. Jednak reakcja Alaski była zupełnie inna, patrzyła się na nią złowrogo wtulając się we mnie. Obca mi dziewczyna już otworzyła usta żeby coś powiedzieć jednak ja zlustrowałem ją lodowatym spojrzeniem. Kiedy tylko ona odeszła spojrzałem się zatroskany na Alaskę.
-Wolałbym żebyś mi mówiła co się dzieje. Nie chcę żebyś radziła sobie ze wszystkim sama.
Pocałowałem ją w czubek głowy i przytuliłem.
-Ale...
-Opowiesz mi o wszystkim w terenie.
Zmierzwiłem jej włosy po czym pomogłem zanieść jej sprzęt, ja jedynie wyczesałem Yume i założyłem jej ogłowie.
~*~
Jechaliśmy stępem przez las, wytłumaczyłem Alasce czeku ostatnio się nie pokazywałem po czym poprosiłem ją żeby mi powiedziała co jej leży na sercu.
-Ale no mówie, że nic się nie stało.
-Nie umiesz kłamać.
Zaśmiałem się widząc zakłopotaną dziewczyne, chwyciłem jej dłoń i delikatnie ją uniosłem po czym musnąłem jej dłoń swoimi wargami.
(Alaska ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz