Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Nie śpimy- zaśmiałem się- Najwidoczniej jesteś nowa. Nieco się zdrzemnęłaś- wyszczerzyłem się.
- G-gdzie mój koń...- mamrotała powoli się podnosząc.
- Spokojnie, wszystko okej. Nie mogłem patrzeć jak tak stoi w przyczepie, więc wypuściłem go na padok. Poza tym widzę że nikt nie raczy cię oprowadzić, więc twoim przewodnikiem będę ja. Tak więc ruszaj tyłek i idziemy!- powiedziałem z entuzjazmem, lekko uderzając w jej nogę.
<Inessa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz