Spojrzałem się na dziewczynę posyłając jej ledwo widoczny uśmiech.
-Tydzień temu byłem na lawendowym polu. Kwiaty już przekwitają.
-Ale...
-Fajnie się tam galopuje.
Przerwałem jej wiedząc, że mocny i mdlący zapach lawendy będzie jej przeszkadzał. Alaska uśmiechnęła się ciepło.
~*~
Przed polem spojrzałem się na Alaskę, rzuciłem jej wyzywające spojrzenie. Skróciłem wodze po czym przyłożyłem łydkę, Yume ruszyła wolnym galopem. Yume stawiała dość duży opór. Przyłożyłem kolejną łydkę i wtedy dopiero klacz przyśpieszyła. Po chwili Alaska galopowała na równi ze mną, nie potrzebowała jednak dużo czasu by nas wyprzedzić. Nie poddaję się tak łatwo, zacmokałem na co Yume zareagowała w oczekiwany przeze mnie sposób. Rzadko kiedy dawałem jej galopować szybciej niż było to wymagane w ujeżdżeniu. Byłem niecałe dwa metry za Alaską, i tak już pozostało.
~*~
Dziewczyna zatrzymała się i poczekała aż jej dorównam.
-Świetnie razem wyglądacie.
Pochwaliłem je klepiąc Yume po szyi. Alaska była wyraźnie zadowolona z pochwały.
-Wracamy ?
-Już zmęczona ?
-Nie.
Zaśmiałem się po czym postanowiłem, że wrócimy okrężną drogą.
~*~
-Levi ! Ratuj stołówka już zamknięta.
-I co ja mam zrobić.
Alaska naburmuszyła się po czym szturchnęła mnie w ramię. Przewróciłem oczami po czym chwyciłem ją pod ramię, razem poszliśmy do mojego samochodu skąd wziąłem kluczyki do samochodu.
-Lubisz Sushi ?
-Eeee, nie wiem.
Uśmiechnąłem się głupio siadając za kierownicą. Alaska lekko przestraszona spojrzała się na mnie.
-Niepokoi mnie to, że tak często się uśmiechasz.
Mój szeroki uśmiech natychmiast zniknął.
-Ranisz.
Mruknąłem odpalając silnik.
(Alaska ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz