Przyłożyłem łydkę, Yume posłusznie zagalopowała. Po chwili szarpnąłem wodze, klacz zatrzymała się a ja szybko zeskoczyłem z jej grzbietu. Podbiegłem do Alaski, która leżała obolała na ziemi.
-Wcale ci nie pomagam.
Szepnąłem pomagając jej wstać, łzy napływały jej do oczu. Trudno jest sobie poradzić ze stratą wierzchowca i nie dziwie jej się, że pęka. Przytuliłem ją i delikatnie pocałowałem ją w czoło po czym wziąłem na ręce.
-Odstaw mnie!
Pokręciłem głową po czym uciszyłem ją jednym surowym spojrzeniem. Posadziłem dziewczynę na grzbiecie swojej klaczy, podałem jej wodze po czym podszedłem do wałacha. Związałem pęknięty pasem i wskoczyłem na jego grzbiet. Chwyciłem wodze i przyłożyłem łydkę, wałach wyrwał się do przodu jednak ja szarpnąłem delikatnie wodze. Na moje szczęście uspokoił się.
~*~
Przed akademią zsiadłem z Kismet'a, podszedłem do Alaski która zeskoczyła z grzbietu mojej klaczy.
-Chciałbym ci odpłacić tą przejażdżkę. Tak więc zapraszam cię do kina.
Zmierzwiłem jej włosy i chwyciłem wodze obydwóch koni. Zacząłem iść w stronę z stajni, a dziewczyna szła tuż obok mnie.
(Alaska ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz