Zszedłem z deski i wpatrywałem się jak Alaska biegnie do stajni. Stałem tam jak wryty, dopiero kiedy przyjechał weterynarz ruszyłem się do przodu. Potknąłem się jednak o coś, okazała się to być torba Alaski. Westchnąłem i podniosłem ową torbę, oprócz tego podniosłem nasze deski. Poszedłem do akademii, swoje rzeczy zostawiłem u siebie w pokoju. Zarzuciłem sobie torbę dziewczyny na ramię a jej deskę wziąłem pod pachę. Wyszedłem z pokoju, jednak nie wiedząc do którego pokoju iść westchnąłem zrezygnowany. Zaczepiłem pierwszą lepszą osobę, na szczęście obcy chłopak znał Alaskę. Jednak za nim podał mi numer pokoju przeprowadził małe przesłuchanie. Przynajmniej miał taki zamiar jednak moje lodowate spojrzenie którym w końcu je obdarowałem sprawiło, że się ode mnie odczepił. Podał mi numer pokoju do którego natychmiast się udałem. Na moje nieszczęście nikogo nie było w pokoju a drzwi były zamknięte na klucz.
-K*rwa.
Syknąłem zastanawiając się gdzie pójść, razem z rzeczami dziewczyny poszedłem do swojego pokoju. Najwyżej oddam je jutro. Położyłem rzeczy przy łóżku i padłem na materac.
~*~
Zerwałem się na równe nogi słysząc pukanie do drzwi, odruchowo spojrzałem na zegarek...2:15. Westchnąłem, podszedłem do drzwi wciąż jeszcze śpiąc. Chwyciłem za klamkę, nacisnąłem ją i szarpnąłem, spojrzałem się na osobę stojącą w korytarzu.
-Ahh, wchodź.
Burknąłem i wpuściłem Alaskę do pokoju. Dziewczyna niepewnie usiadła na łóżku potykając się o swoje rzeczy.
-Przykro mi.
Wyszeptałem siadając obok niej, dziewczyna chilpnęła po czym oparła głowę na moim ramieniu. Spojrzałem się na nią kątem oka, ręką pogłaskałem ją po głowie. Poczułem jak łzy wsiąkają w rękaw mojej bluzy. Westchnąłem cicho i objąłem ją delikatnie w pasie.
-Levi...ja. Przepraszam.
-Za co ?
-Już pójdę.
Wstała na chwiejnych nogach, otarła łzy i powłócząc nogami podeszła do drzwi. Zerwałem się i podbiegłem do niej.
(Alaska ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz