Otarłam łzy rękawem i spojrzałam na bruneta. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na wałacha.
-Mogę?-Zapytał Levi, a ja lekko skinęłam głową. Chłopak otworzył drzwiczki i wszedł do środka. Przykucnął przy łbie holsztyna i przejechał dłonią po jego szyi.
-Jest silny.-Szepnął i spojrzał na mnie-Ty też taka jesteś, ale powinnaś odpocząć. Chodź.-Dodał i wstał.
-Może masz racje.-Stwierdziłam idąc w ślad za chłopakiem. Bez słowa zaszłam do siodlarni, zabierając z niej sprzęt Atlanty. Zaniosłam go do boksu kasztanowatej klaczy. Westchnęłam i przewiesiłam siodło przez drzwiczki. Wzięłam zgrzebło i zaczęłam czyścić klacz. Kiedy usunęłam wszystkie zaklejki, przeciągnęłam szczotką usuwając kurz. Wyczyściłam jej kopyta i zaczęłam siodłać. Nałożyłam na grzbiet niebieski czaprak, a na to siodło wszechstronne z żelową podkładką. Założyłam ogłowie i ochraniacze. Zostawiłam Atlante pod opieką jakiejś dziewczyny i poszłam do siodlarni po kask. Założyłam go i wróciłam po kasztanke. Wyprowadziłam ją ze stajni i wsiadłam. Podciągnęłam popręg i skróciłam trochę strzemiona.
-Jezu jak dawno nie siedziałam w siodle.-Szepnęłam sama do siebie i skróciłam wodze. Dałam Atlancie delikatną łydkę i podjechałam bliżej klaczy na której siedział chłopak.
-Przepraszam, że tak długo.-Szepnęłam i poklepałam klacz po szyi. Spojrzałam na bruneta i lekko się uśmiechnęłam.
-To ta słynna Yume?-Zapytałam, a Levi przeczesał palcami dwukolorową grzywe klaczy.
-Tak.-Odparł, a ja zauważyłam, że delikatnie się uśmiechnął.
Levi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz