Otworzyłam drzwi do stołówki. Było tam tak samo pusto jak w reszcie budynku. Zorganizowano jakąś wycieczkę i wszyscy pojechali.
Podeszłam do pań i poprosiłam o wrzącą wodę. Po pięciu minutach dostałam ja w dość dużym kubku. Wrzuciłam do niego torebkę herbaty owocowej i z książką pod pachą ruszyłam do salonu. Może i nie jadłam, ale uwielbiałam herbaty. Każde. Owocowa, zwykła, ziołowa... Wszystkie uwielbiam.
Gdy weszłam do pokoju zostałam już tam kogoś. Myślałam, że tylko ja zostałam, ale widocznie se myliłam.
Usiadłam w fotelu i udając, że czytam przyglądnęłam się chłopakowi.
Wygląda jakby zerwał parę nocy, a jego włosy są w nieładzie. Ma na sobie bluzę i czarne jeansy. Twarz ma smutną, ale widać, że jest pochłonięty lekturą. Westchnęłam cicho. Jest idealny. Czyta książki, jeździ konno no i wygląda bosko. Szkoda tylko, że ja jestem taka, jaka jestem i nikt mnie nie zechce. Taki kościotrup jak ja będzie żył samotnie.
Z zamyślenia wyrwał mnie huk. Wystraszona podskoczyłam i herbata, którą trzymałam w ręce wylała się na nogi. Odruchowo wstałam, a z ust wymknęło mi sie przekleństwo.
Stu? Ratujesz mnie czy olejesz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz