Obudziłam się wcześnie.Około 9:00.Wszyscy w pokoju jeszcze spali.Usiadłam na łóżku.Westchnęłam głośno i wyciągnęłam rzeczy do jazdy spod łóżka. Podeszłam do okna i spojrzałam na parkur na którym zaraz będziemy mieli trening.Był lekko ośnieżony.Ziemia pewnie była twarda.Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic.Szybko upięłam włosy w byle jakiego koka.Wciągnęłam bryczesy,luźną koszulkę oraz grubą bluzę.Zostały mi tylko sztyblety.Po włożeni ich wzięłam do rąk kask i rękawiczki i wyszłam z pokoju.Spojrzałam na telefon.
-O matko 9:40 !-zaczęłam biec przez korytarz.
Przy okazji wpadłam na kilka osób.
-Świetnie Mary tak sobie budujesz reputacje w nowej "stajni"-powiedziałam sama do siebie po cichu.
Wybiegłam na dwór.Nie było zimno,lecz i tak hala dziś byłaby lepsza.Grupa ujeżdżeniowa właśnie skończyła trening.W stajni był tłok.Lila stała w swoim boskie całkiem wystraszona tym całym hałasem.Wzięłam szczotki i zaczęłam ją czyścić.Zajęło mi to dokładnie 20 minut.Zostało mi już tylko siodłanie,ale wcześniej dałam klaczy dwie kostki cukru.
-Masz diabełku-podłożyłam jej rękę pod pysk a ona od razu je zjadła.
Wyszłam z bosku wzięłam czaprak razem z siodłem i ochraniaczami.Następnie ogłowie z którym jak zwykle musiałam się męczyć bo Lively nienawidzi wędzidła.Spojrzałam ponownie na telefon.Była 10:20. Wyprowadziłam klacz z boksu i podążałam w stronę wyjścia.Nagle jakaś dziewczyna wyszła mi z koniem tuż przede mnie.
-Jesteś poważna ?!-oburzyłam się
Dziewczyna uśmiechnęła się złowieszczo i wyszła na parkur.Założyła kask i również dosiadłam konia.Podłoże było strasznie twarde.Zaczęłam rozgrzewać konia.
<Ktokolwiek?> Wiem mało oryginale ale brak weny ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz