Z zawieszenia korzystałem jak tylko się dało, imprezy do późna, jakieś ciągłe wyjścia i te sprawy. Beztroskie życie to jest to do czego zostałem stworzony. Kim, szczerze mówiąc już dość dawno nie widziałem... Pewnie obmacuje się z jakimś debilem.
Dyrektor co prawda kazał rozejrzeć mi się za jakąś nową szkołą, ale ja jak to ja mam na wszystko mnóstwo czasu. Jak to ktoś kiedyś mądrze powiedział " Nie odkładaj na jutro tego co możesz zrobić pojutrze ".
Obudziłem się o przyzwoitej godzinie, mianowicie zegarek wskazywał 8:34, a więc mam jeszcze pół godziny aby załapać się na śniadanko.
Udałem się do łazienki, przemyłem twarz i przeczesałem dłońmi włosy, po czym ubrałem jakieś jeansy i nie trudząc się poszukiwaniem czystej koszulki zlazłem na dół.
Już na wejściu minąłem się z liżącą się parką, jakaś fajna, kształtna blondyna i pier.dolony przydupas. Typowy frajerek, który sądzi, że jest nie wiadomo jak zajebisty.
Spojrzałem na nich z politowaniem i wpychając się przed wszystkie dzieciaki wziąłem sobie coś do jedzenia.
Zająłem miejsce przy moim stoliku i tak jak bywało dawniej należał on tylko do mnie, aż się normalnie łezka w oku kręci. Rozejrzałem się po stołówce jednak jednej kobiety, którą mógłbym się zainteresować nie było... Wówczas mój wzrok ponownie skierował się na dziewczynę z przejścia, stała w kolejce, a on poszedł zająć miejsca.
Co ja typ, to ona powinna zająć a on stać. No komuś się wartości poprzestawiały. Zostawiłem swoje jedzenie i stanąłem za nią.
- Nie wiem co taka atrakcyjna kobieta robi z tym czymś - wskazałem ręką na Bena i się zaśmiałem.
- Sądzisz, że jesteś lepszy ? - spojrzała na mnie przez ramię.
- Powiem nieskromnie, że tak. Ciężko aby było inaczej. - wzruszyłem ramionami. - Podnieść dziewczynę to każdy głupi potrafi.
- Doprawdy? - odwróciła się do mnie przodem a ja niemalże od razu skupiłem się na jej biuście.
- Mhm...
- Oczy mam wyżej. - syknęła, a ja podniosłem wzrok.
- Te niżej są równie piękne. - kiwnąłem głową, a widząc kątem oka zbliżającego się chłoptasia zasalutowałem dziewczynie. - Rycerz w srebrnej zbroi nadchodzi, by bronić swej księżniczki przed czarnoksiężnikami. - rzuciłem teatralnie i wyszedłem z pomieszczenia.
Udałem się do kojców, żeby pobiegać z Aj, moją kochaną sunią. Psina bardzo ucieszyła się na mój widok, a kiedy ją wypuszczałem mało nie wyszła z siebie.
- Dziś śpisz w moim pokoju - stwierdziłem. - No to co mała lecimy?
Biegaliśmy już dobre dwie godziny, ja ze słuchawkami w uszach, Achaja obok mojej nogi.
Stało się to co stać się musiało, mianowicie z przeciwnej strony biegła dziewczyna ze stołówki.
< Melloow? C: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz