Ta kobita robi mi kompletną wodę z mózgu, a ciągłe wysyłanie sprzecznych sygnałów jest naprawdę męczące. No bo skąd ja mam potem wiedzieć, który z nich był tym do którego mam się przystosować?
Trudno, może to i dobrze bo szlag jasny wie ile tu jeszcze zabaluje. Dyrcio jest na mnie wściekły, z Kim prawdopodobnie nic nie wyjdzie, a moja siostra jest chora. Jakby nie patrzeć nic mnie tu nie trzyma.
Zmieszany po raz kolejny w tym dniu wszedłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko. Mogła przecież zostawić kurtkę pod pokojem, albo przy Achai... Gdzie w tym wszystkim chociaż gram logiki ?
Nie wiedziałem czy mogę jeszcze na coś z jej strony liczyć, więc postanowiłem zaprzestać jakichkolwiek działań w tym kierunku, co ma wisieć nie utonie.
Tamtej nocy długo rzucałem się z boku na bok nie specjalnie wiedząc co ze sobą zrobić. Ostatecznie nie wytrzymałem i poszedłem się przejść. Jutro w końcu nie idę na lekcje, bo nie jestem uczniem, a skoro nim nie jestem to nikt mi nie może nic kazać a tym bardziej karać za łamanie regulaminu uczniowskiego, pod który już nie należę.
Zadzwoniłem do jedynej ważnej dla mnie osoby, która na nieszczęście była tak daleko. Zawsze wiedziała jak poprawić mi humor. Choć nie byliśmy prawdziwym rodzeństwem, ponieważ mieliśmy różne matki to i tak byliśmy bardzo blisko. Spojrzałem na budynek i w pokoju Kimberly było zapalone światło i to chyba nawet ona wyglądała przez okno.
- Halo ? - odezwał się głos w słuchawce.
- Hej, tu Lion. Co u Ciebie mała?
- Jest noc, śpię wyobraź sobie.
- Nie możesz nawet chwili ze mną porozmawiać?- wymruczałem niemalże błagalnie.
- Zadzwoń jutro - spławiła mnie, na co ja się rozłączyłem.
Dam sobie rękę uciąć, że jest z nią tam jakiś chłopak, żeby jej nie zranił, bo obiecuję że wtedy ja zranię go.
W tamtej chwili dotarło do mnie jedno, dla siostry chcę jak najlepiej i nie chcę by cierpiała, dla Kim powinienem zrobić to samo, a uczynię to znikając z jej życia..
< Kim ? Chciałaś dramatu więc będzie dramacik ^^ <3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz