Rozglądałam się po okolicy. Tutaj mało który promyk słońca mógł się przedrzeć przez korony drzew. Nie podobało mi się to ale trochę adrenaliny się przyda. Septum był nerwowy i spięty, czułam to w jego chodzie. Co jakiś czas drobił nie spokojnie albo zatrzymywał się i chciał zawrócić. Podobnie było z klaczą Mary tylko ona jedynie czasem się zatrzymywała. Znalezienie cmenatarza nie było trudne bo po samym wyjeździe z lasu zobaczyłyśmy resztki muru który kiedyś otaczał to miejsce.
-Może zsiądziemy z koni ?
Spojrzałam się na Mary która zaprzeczyła po czym przejechała między jeszcze stojącymi kolumnami muru. Kiedyś najwidoczniej znajdowała się tam brama. Przejechała zaraz za nią. Jechałyśmy stępem między nagrobkami, a czasem na wpół wykopanymi grobami. W pewnym momencie noga Lively pośliznęła się na błocie i zsunęła w stronę dołu. Klacz zarżała nerwowo i wyrwała do przodu. Mary starała się ją uspokoić co było trudne. Septum czuł, że coś nie gra i też wyszarpywał się i z oporem szedł dalej.
-Mary wszystko okej ?
-Tak. Chodź tutaj.
Była dobre 10 metrów ode mnie. Zmusiłam wałacha do podjechania do Lively. Kiedy obok niej stanęłam zobaczyłam coś wystającego z ziemi, a obok była lalka z porcelany. Na wpół rozbita i cała zakurzona i ubłocona. Septum zarzucił nerwowo łeb po czym zaczął grzebać kopytem w ziemi. Mary zsiadła z klaczy i podeszła do, jak się okazało świerzo rozkopanej ziemi. Odgarnęła jej trochę po czym odwróciła się w moją stronę. Była blada i przerażona. Odsunęła się trochę a moim oczom ukazał się kawałek ludzkiego szkieletu. Dziewczyna pośpiesznie wsiadła na konia.
-Wracamy do akademi. Dość się naoglądałam.
Tym razem to ja pojechałam przodem, ale po chwili postanowiłam się zatrzymać. Mary chciała coś z siebie wydusić ale ja uciszyłam ją kładąc palec na swoich ustach. Dziewczyna skinęła głową. Oprócz oddechów naszych i naszych koni słychać było radosne okrzyki i gitarę. Zwróciłam wałacha w stronę dźwięku, Mary z wielkim wachaniem pojechała za mną.
(Mary ??)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz