Dziwnie było tak pitolić przez komórki, kiedy dzieliło nas kilka pokoi. Odsunęłam na chwile iPhone od ucha, popatrzyłam na wyświetlacz, przesunęłam po nim opuszkiem palca i pozwoliłam, aby Ben poczekał chwilę na moją odpowiedź.
- Jesteś tam? Heeeeej...
- Kup se klej. Jestem.
- I co?
- Jutro mam odwołany trening... Jaka szkoda - powiedziałam z udawanym zawodem. Przewróciłam się na łóżku na plecy.
- Czyli...? - naciskał odpowiedź.
- No weź że bądź trochę bardziej domyślny! Mam wolny wieczór! Hallo! - odrzekłam do słuchawki, na co chłopak się zaśmiał.
- Osiemnasta?
- Być może - przytaknęłam leniwie.
- Więc o szóstej zapukam do twych drzwi! - powiedział poważnym tonem.
- Uważaj! Mogę mieć półgodzinny poślizg! - ostrzegłam.
- Zatem... Do jutra!
- Mmm... Cześć - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Rzuciłam telefon na poduszkę i sięgnęłam do torby. Nie zadali dzisiaj zbyt dużo, jakaś matma i kilka zdań z polskiego. Moi starzy znajomi uznaliby pewnie, że całkowicie zwariowałam: właśnie odrabiałam lekcje! Ja chyba rzeczywiście nie czuję się zbyt dobrze… Po ostatnim działaniu, które okazało się naprawdę proste, nie wiedziałam co ze sobą począć. Było już ciemno, zimno i nie chciało mi się ubierać na zewnątrz. Zabrałam więc laptopa i usiadłam pod kołdrą. Włączyłam Facebook’a i wpisałam w wyszukiwarce ,,Benjamin La'Fonte”, po czym wyskoczyło mi kilku Benjaminów. Kiedy znalazłam tego, którego szukałam, wysłałam zaproszenie do znajomych, które natychmiast zostało zaakceptowane. Zaczęłam przeglądać jego zdjęcia. Nie miał ich zbyt dużo, ale cmoknęłam z zadowoleniem, gdyż miał je naprawdę dobre. Zmarszczyłam tylko czoło na widok ohydnie figurujących komentarzy od swagowskich lasek: ,,ojejciu <3 dupera <3”. Roześmiałam się ironicznie i pod profilowym napisałam ,,@Benjamin, widzę teraz Twój ogrom fanek ;d”, po czym wylogowałam się. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca… Narzuciłam szybko kurtkę, wzięłam karmę i ruszyłam do Re. Gdy byłam na miejscu, wymieniłam jej wodę, nasypałam karmy i rzuciłam kilka zabawek do kojca. Posiedziałam z nią chwilę, po czym wróciłam do pokoju. Rozebrałam się i poszłam do kuchni po jakąś herbatę. Była niestety zamknięta, a ja zauważyłam, że 22 to może faktycznie trochę późna pora. Kręciłam się jak kot w wannie. Moje współlokatorki ani myślały iść spać, ba, nawet wrócić do pokoju! Tylko blondynka, chyba Roxana siedziała na swoim łóżku i słuchała głośno muzyki.
- Możesz to do cholery ściszyć? – powiedziałam do niej z ubolewaniem, na co dziewczyna wzruszyła ramionami i założyła słuchawki. Włączyłam jeszcze raz lapka i czytałam nowe wpisy o woltyżerce. Potem hejtowałam moje stare ,,kumpele” na Asku, aż w końcu zalogowałam się na Facebooka. Dostałam kilka wiadomości typu: ,,jak tam w tej akademii???”, jednak postanowiłam je zignorować, a bardziej natrętnym odpisałam „zajebiście”. Zmarnowałam calutką godzinę na czytanie jakichś pierdół i wypisywaniu złośliwych komentarzy pod brzydkimi zdjęciami. Właśnie kłóciłam się z jakąś idiotką, która nie potrafiła przyjąć do świadomości swojej brzydoty, kiedy dostałam nową wiadomość. Benjamin.
(proszę kursywą rozmowę)
Hej :*
Kup se […]. Cześć ;d
No więc… co porabiasz w tak piękny wieczór? ;D
Umieram z cholernych nudów.
Aha.
,,Kiedy ktoś pisze aha ma cię centralnie w dupie” .__.
Nje, nje, nje. To nie prawda.
Nienawidzę aha.
Ja też :3
I krótkich odpowiedzi.
Widzisz ile mamy podobieństwa…
Jpdl, na fb zawsze jest tak sztywno... przejdźmy na sms, co?
Jak sobie życzysz^^
Zamknęłam laptopa i rzuciłam się w poszukiwaniu komórki, która utknęła gdzieś w kołtunach pościeli… Po chwili usłyszałam dźwięk sms-a, i błyskawicznie zlokalizowałam położenie iPhona.
<Ben? Gorące smski haahahahah xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz