W nocy nie mogłam spać. Ledwo zdążyłam zamknąć oczy,a już rozległ się dzwonek alarmu. Wszyscy przewrócili się na drugi bok i zlekceważyli budzik. Ociężale wstałam z łóżka i ucieszyłam się,że będę mogła skorzystać jako pierwsza z łazienki. Powoli wpakowałam sie pod prysznic. Puściłam zimną wodę i chcąc zlać z nią wszystkie wspomnienia z wczorajszego wieczoru namydliłam dokładnie miejsca,gdzie wczoraj czułam na sobie dotyk Liona. Na samą myśl o nim zalewała mnie fala smutki,goryczy i rozczarowania. Z zamyślenia wyrwało mnie łomotanie w drzwi.
-Rozpuściłaś się już?! - zawołała Alaska
-Już wychodzę,już! - krzyknęłam wyłączając wodę
Otuliłam się ręcznikiem i wytarłam. Ubrałam czarne rurki i crop top w tym samym kolorze w białe paski. Otwierając drzwi zalała mnie fala chłodnego powietrza. Z tego, co zauważyłam w pokoju nie było już połowy dziewczyn. Nie zdążyłam wysuszyć włosów, więc spięłam je klamrą i wyszłam do stołówki na śniadanie. Miałam nadzieję,że będzie tam już Lion. Jednak pomyliłam się. Nie było go ani w kolejce,ani przy żadnym ze stolików. Westchnęłam i poszłam po posiłek,który składał się z płatków kukurydzianych oraz herbaty i usiadłam koło Matta i Chloe. Popijając wrzątek rozglądałam się po stołówce.
-Kogoś szukasz? - zapytała
-Nikogo.- odparłam sucho i wróciłam do jedzenia
Po śniadaniu poszłam szybko do pokoju po torbę i książki. Zamyślona poszłam na uczelnię i przez większość zajęć grałam sobie na telefonie w jakąś głupią gierkę. Po lunchu,na którym również nie było Liona wróciłam na uczelnię. Lekcje skończyły się w miarę szybko,ale zostałam jeszcze na zajęciach muzycznych,gdzie przygotowywaliśmy się do ważnego apelu. Do bursy wróciłam przed 18 i nie zdążyłam zajść do sypialni,kiedy Alaska zaciągnęła mnie na kolację.
- Nie chcę jeść. -odparłam chcąc się jej wyrwać
-Nie musisz. - odpowiedziała i pchnęła mnie w kierunku drzwi stołowki
Przy stoliku koło okna siedział Lionell z Lex i Elveseden. Zamarzłam na sam widok jego kruczych włosów. Wymachując widelcem opowiadał coś dziewczynom. Usłyszałam ich słodki śmiech i od razu wzięło mnie na mdłści. Podciągnęłam torbę pod ramię i pewna siebie ruszyłam ku nim.
-Cześć. - odparłam stając za Lionem,który napiął się na sam dźwięk mojego głosu
<Lionell?>
Ty mi tu ubliżasz! Elv nie śmieje się nigdy! :D
OdpowiedzUsuńHahah,dobra,to mógł być kaszel,ale brzmiał jak śmiech 😂
OdpowiedzUsuń