Spojrzałem na Vani. Ugh... Nie umiałem się jej oprzeć.
- No... No dobra... - mruknąłem.
Oddałem jej pilota. Dziewczyna od razu usiadła i się szeroko uśmiechnęła.
- Ty...
- Ja... Dobra cicho. - mruknęła.
Westchnąłem i oparłem się o oparcie i patrzyłem tępo w sufit.
Vanessa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz