Dziewczyna odeszła, a ja ruszyłam w stronę stajni. Przez całą drogę zastanawiałam się, czy nie wyszłam na wredną. Przeprosiła mnie, a ja ją odtrąciłam, co z mojej strony było równie nie fair.
Osiodłałam Imprezę i bez wahania wskoczyłam na jej grzbiet. Szybkim stępem ruszyłam na otwarty parkur, pogoda dopisywała. Przeskoczyłam parę przeszkód i pogalopowałam w kółko. Byłam tak skupiona na jeździe, że nie zauważyłam, jak ktoś podszedł do ogrodzenia.
-Nie znam się, ale fajnie jeździsz. – Dostrzegłam Kim opierającą się o płot. Zwolniłam i podjechałam bliżej dziewczyny.
-Ehm, dzięki. – Powolnie zeszłam z konia i zaczęłam prowadzić konia do boksu, a dziewczyna ruszyła za mną, w ciszy. Nie wiedziałam, która pierwsza się odezwie, ale postanowiłam, że to będę ja.
-Przepraszam, że dzisiaj Cię tak potraktowałam. Byłam jeszcze… lekko zdenerwowana.
<Kimberly?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz