Siedziałam w pokoju i grałam na keyboardzie. Dawno tego nie robiłam. Wychodziło mi całkiem nieźle. Po chwili zaczęło mi coś wychodzić. Szybko wyjęłam zeszyt do nut, ołówek i zapisywałam nuty na pięciolinii. Dobrze że nie było dziewczyn. Do tego dodałam jeszcze gitarę klasyczną. Efekt końcowy był wspaniały. Jeszcze tylko dodać jakieś słowa i piosenka gotowa. Zajęło mi to trochę. Potem wszystko połączyłam. Wyszło mi coś takiego.
Gdy skończyłam jak ktoś wchodzi do pokoju. Był to John. Zaskoczona jego obecnością odruchowo odsunęłam się od instrumentów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz