- Hej ty pewnie jesteś ten nowy...- powiedział niechętnie, a ja pokiwałem głową.- Jak się nazywasz?
- Stuart Berson...- mruknąłem. Postawiłem walizki przy łóżku i usiadłem na nim. Patrzyłem przez okno i dotykałem framugi.
- Co tak nic nie mówisz?- spytał po kilku minutach, a ja tylko wzruszyłem ramionami.- Powiesz o sobie coś więcej? Chciałbym wiedzieć z kim mieszkam...- spojrzałem na niego przez ramię. Moja mina była taka sama jak zawsze... smutna... chłopak przekręcił głowę.- Co jest?- ponownie wzruszyłem ramionami. Wiem co teraz myśli... ale dziwak... czemu nic nie mówi? Oni zawsze tak reagują. Odwróciłem głowę i tym razem mój wzrok padł na szafę.- Jakby co jestem John Miller...- powiedział, a ja tylko pokiwałem głową. Podszedłem do szafy i zacząłem ją oglądać. Mahoń? A może dąb... nie wiem nie znam się na drewnie. Nigdzie nic ciekawego... zagadki! Gdzie zagadki! Podszedłem do mojej torby i wyjąłem wielką księgę zagadek, z której póki co zrobiłem dopiero 1/4. Wziąłem ołówek i zacząłem je rozwiązywać... mój ołówek śmigał jak błyskawica zostawiając za sobą odpowiedzi, które sprawdzałem z tyłu książki. Tak jak myślałem wszystkie były dobre... nagle poczułem na karku oddech.- Szybki jesteś...- powiedział ten John.- Nie widziałem kogoś kto w takim tempie rozwiązywałby zagadki... ja myślę dalej nad jednym, a ty robisz już trzecie...- mój ołówek zatrzymał się nagle... nie wiedziałem jak zrobić to zadanie... podchodziłem do niego z każdej strony, ale za Chiny nie wiem...- Słoń...- mruknął.- Odpowiedź to słoń.- Szybko przeszedłem na stronę z odpowiedziami... zgadza się! Otworzyłem szeroko oczy. Nic nie mówiłem, tylko patrzyłem na niego z oczami jak księżyce.- Jak to zrobiłem? Proste...- zaczął mi wszystko objaśniać, a mi zaświtało. Na mojej twarzy pojawił się przelotny uśmiech. Zamknąłem książkę i odłożyłem ją.- Czemu ty nic nie mówisz?- spytał. Moja mina znów posępniała.
- Bo nie...- wyszeptałem...
(John?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz