W pierwszym odruchu chciałam przytrzymać chłopaka i kopnąć go w krocze, albo odepchnąć i przygwoździć do przeciwległej ściany lub odepchnąć go na tyle, by mieć możliwość wyciągnięcia rąk i uderzyć go w mostek. Jednak dopiero co go poznałam, a on po prostu się potknął.
-Wiem, że przez przypadek. Widziałam, że się potknąłeś. Możliwe, że właśnie dzięki temu, że się potknąłeś nie masz nic połamane-odparłam. Zachowałam kamienna twarz, jednak chłopak był cały czerwony, jeszcze chwila, a zacząłby płonąć.
-Spokojnie, nic się nie stało.-powiedziałam.
Ross? nie mam weny =<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz