-Jest za co.-powiedziałam i wzięłam tabletki.-Z tym głosem to mogłabym założyć zespół heavy metalowy.-zaśmiałam się, a Jeyson mi zawtórował.-Wiesz, muszę iść do Elendila.
-Nom, pewnie.-odparł i podrapał się w głowę.
-Jeszcze raz dzięki.-powiedziałam i wyszłam. Poszłam do mojego pokoju po kurtkę i poszłam do stajni. Poszłam do boksu Króla. Gdy ten mnie zobaczył, spojrzał na mnie wymownie.
-Co?-spytałam. A potem dostrzegłam.-Och, zakurzyłeś się. Więc zaraz Cię wyczyścimy.-Naturalną już dla mnie rzeczą było to, że mówię do niego w różnych językach. Mówiłam do niego po chińsku, nie przejmowałam się chodzącymi wokół ludźmi z akademii czy stajennymi. To Król był tu moim prawdziwym przyjacielem, z którym mogłam podzielić się obawami i przemyśleniami. A używanie do tego takiego egzotycznego języka tylko było "zabezpieczeniem". Och, dawno nie rozmawiałam z Mistrzem. Po za tym muszę iść poćwiczyć. Dużo ciężej niż zwykle, ponieważ ostatnio miałam przerwę.
< Jeyson?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz