Jey podsunął mi świetny pomysł, żeby za dwa dni wybrać się w teren z Grajkiem. Jey skończył rysować po około półgodzinie.
-Wspaniały jak każdy inny.-Szepnęłam i poszłam do pokoju. Nie chciałam iść na kolacje jakoś nie miałam ochoty, więc od razu poszłam spać. Wstałam następnego dnia dość późno i prawie cały dzień nic nie robiłam, jakoś humor mi nie dopisywał, ale za to następnego dnia już od szóstej byłam na nogach. Poszłam na śniadanie. Zjadłam kanapki i zrobiłam sobie parę na wynos. Poszłam do pokoju i założyłam stój do jazdy, a potem poszłam do stajni, gdzie spotkałam Jey'a.
-Co masz zamiar robić?-Zapytał.
-Jadę w teren. Może następnym razem pojedziesz ze mną?
-Następnym razem.-Powiedział i poszedł do Dark'a, a ja po sprzęt Grajka. Osiodłałam go i wyruszyłam w drogę.Na początku było wszystko dobrze, póki nie dojechaliśmy do jeziorka. Grajek wszedł na lód, ale kiedy tylko usłyszał skrzypnięcia, z rzucił mnie i pogalopował z powrotem do stajni, a ja wpadłam do lodowatej wody. Miałam szczęście bo byłam przy brzegu gdzie nie było głęboko. Wygramoliłam się z wody i zaczęłam iść w stronę akademii. Po godzinie nareszcie doszłam do stajni. Byłam zziębnięta, moje nogi i ręce dawno zamieniły się w bryły lodu. W wejściu do stajni stał Jey.
Jey
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz