- Masz samochód?- spytała z niedowierzaniem.
- No a co ty myślałaś? Że rowerem w takie zimno pojedziemy?- spytałem i poszliśmy do garażu obok akademii.
Gdy otworzyłem bramę, przed dziewczyną stało czarne lamborghini, które wyglądało tak:
Podeszliśmy do auta i wysunąłem do góry drzwi dziewczynie, żeby mogła wsiąść. To było nieco dziwne, zamiast otwierać drzwi na bok jak u normalnego samochodu moje otwierały się do góry. Wyjąłem kluczyki i wsiadłem za kierownicę. Szczęście, że przedtem zdążyłem zmienić opony na zimówki. Wyjechaliśmy spod akademii.
- Lepiej zapnij pasy- powiedziałem do dziewczyny i sam je zapiąłem.
Po kilku minutach byliśmy już w mieście. Znalazłem miejsce na parkingu przed sklepem jeździeckim. Gdy wyszliśmy z auta włączyłem kluczykami alarm w razie czego. Wielu ludzi czyha tylko żeby ukraść jakiś fajny samochód. Weszliśmy do sklepu. Leyci poszła do działu dla jeźdźców, a ja do działu dla koni. Znalazłem to czego szukałem i poszedłem do dziewczyny. Nadal szukała jakiegoś odpowiedniego kasku. Widać było że trochę się na tym nie znała. Uśmiechnąłem się lekko i wziąłem czarny kask z półki.
- Ten będzie dobry- powiedziałem podając go Leyci.
<Leyci?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz