Obok Secretariata stała nowa instruktorka. Widziałam jak przedtem miała małą kłótnię z John 'em. Podeszłam do niej i oparłam się o drzwi.
- Proszę się nim nie przejmować. On już taki jest- uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Mimo to i tak powinien się mnie słuchać. W końcu ja tu jestem instruktorem a nie on- odwróciła się w moją stronę.
- Pani Chenery prawda?- spytałam dla pewności.
- Tak. A ty zapewne jesteś Vanessa- również się uśmiechnęła.
- Tak, to prawda. Czego dokładnie pani uczy?- odsunęłam się od drzwi.
- Szkolę jeźdźców do wyścigów- powiedziała krótko.
- A czy Secretariat też kiedyś brał w nich udział?- zadałam kolejne pytanie.
- Tak. Wygrał raz koronę. Pod koniec wyprzedził przeciwnika o 32 kroki- uśmiechnęła się do konia. Widać było że jest z niego dumna.
- Wiele dla pani znaczy. Jak dotąd nie widziałam jeszcze żeby ktoś miał tak mocną więź z koniem jak pani z Secretariatem- wskazałam wzrokiem na ogiera i uśmiechnęłam się znowu pod nosem. Cieszyłam się że na tym świecie są jeszcze ludzie którzy kochają konie tak po prostu.
<Penny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz