Podeszłam do niego prowadząc Alpino.
- Słuchaj John. Przez całą lekcję byłeś jakiś nieobecny. Jutro o na parkourze otwartym masz się bardziej przyłożyć. Widzę że masz w sobie wielki potencjał i byłbyś dobrym skoczkiem- odparłam trzymając w jednej ręce toczek a w drugiej wodze.
- Dobrze niech pani się tak nie spina- mruknął i wyjechał.
Zaprowadziłam swojego ogiera na pastwisko. Alpi zdążył już się przyzwyczaić, nie to co ja. Odniosłam toczek i wróciłam przed akademię. Patrzyłam jak Alpino skubie trawę. Po kilku minutach poszłam do Billi 'ego. Gdy szłam alejką już z daleka widziałam mojego małego niedźwiadka. Kiedy podeszłam Billy zaczął skakać. Wypuściłam go i szliśmy przed akademię żeby iść na spacer. Tak się zamyśliłam że na kogoś wpadłam. Otwierając oczy zobaczyłam przed sobą jakiegoś trenera.
- Wybacz, zamyśliłam się- próbowałam jakoś wytłumaczyć ten mały wypadek.
<Asa? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz