sobota, 8 listopada 2014

Od John'a - C.D Vanessy

Dziewczyna nie wracała dość długo. Więc wyjąłem telefon, chciałem do niej zadzwonić. I co zobaczyłem? Sms'a od niej, wysłała go z 10 minut temu. Wstałem i jak pojeb*ny wybiegłem z akademika, na parkingu wsiadłem szybko na motor. Pojechałem tam gdzie mogłem się ich spodziewać...
*
Dojechałem na miejsce, ale ich tam nie było. Więc rozmyślałem jeszcze chwilę, wiem! Pewnie pojechali do opuszczonego budynku, praktycznie na obrzeżach Miami. Jechałem nie wiem ile km/h ale czułem jakby moje wnętrzności miały ze mnie "wyjść". W końcu dojechałem na miejsce. Zatrzymałem się gdzieś dalej. Zsiadłem z motoru, podbiegłem do budynku. Wszedłem najciszej jak potrafiłem. Miałem nadzieję, że się nie zorientują bo ja planu nawet nie mam. Tia... Improwizuję. Wchodziłem do każdego pomieszczenia, aż ujrzałem jeden otwarty pokój w którym było światło. Podszedłem do niego i widziałem jak Jake ją uderza kilkakrotnie to w twarz, to w głowę, a na koniec uderzył ją z całej siły w plecy. Dziewczyna głośno krzyknęła.
- Dobra idziemy, jutro tu przyjedziemy. - powiedział Jake.
Szybko pobiegłem dalej, schowałem się. Ominęli mnie, uff jak dobrze że jest noc. Oni wyszli z budynku a ja wbiegłem do pokoju gdzie jest Vanessa. 
- Vanessa... - zacząłem cicho. 
Dziewczyna skuliła się. Podszedłem do niej powoli. Zerwałem taśmę z jej ust. 
- John uwa...! - nie dokończyła bo oberwałem czymś w głowę i straciłem przytomność...
*
Gdy się obudziłem byłem przywiązany do krzesła, moje ręce były związane tak mocno, że sznur wbijał mi się w skórę. Rozejrzałem się dookoła. Widziałem Jake'a i resztę.
- Najlepszy w te klocki nie jesteś. - powiedział podnosząc mój podbródek. 
Odwróciłem głowę.
- O ktoś stawia opór. - odezwał się drugi. 
- Wypuście dziewczynę, a ze mną róbcie co chcecie. - powiedziałem.
Spojrzeli na mnie. Wybuchnęli śmiechem ,ale po chwili ucichli.
- Co ty taki hojny jesteś? Teraz na pewno jej nie wypuścimy. - powiedział Jake z chytrym uśmiechem. 
Spojrzałem na nią. Westchnąłem i spuściłem głowę.
- Wielki rycerz ucierpiał na dumie?
- Zamknij ryj! - krzyknąłem.
Przez to co powiedziałem, oberwałem z czegoś w twarz, to było to czym uderzyła go kilka razy Vanessa. Powiem że bolało, ale ból zatrzymałem w sobie. Nie dałem po sobie poznać. 
- Przepraszam Van że Cię w to wciągnąłem. - wyszeptałem ledwo słyszalnym głosem i nie wiedziałem czy to usłyszała.

<Vanessa?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz