Spojrzałem na nią.
- Kolejny raz już to sie dzieje, więc jeszcze żyje. - powiedziałem. - Po za tym oni wiedzą gdzie przebywam.
Dziewczyna mnie spojrzała, po chwili skończyła opatrywać mi rany. Wstałem i poszedłem do siebie. A przy wyjściu z salonu mruknąłem do niej "Dzięki".
Gdy wszedłem do swojego pokoju usłyszałem że ktoś wjeżdża na parking akademika. Wyjrzałem z okna i zobaczyłem duże czarne audi a za nim wjechał biały jeep. Westchnąłem. Odwróciłem sie w stronę drzwi. Podszedłem do nich, otworzyłem i wyszedłem zamykając je za sobą. Schodziłem po schodach, gdy byłem na parterze z salonu wychodziła Vanessa. Zauważyła mnie i od razu podeszła. Nie mogłem jej o tym powiedzieć. No ale i tak nie mogłem jej oszukiwać.
- Czy czasem nie miałeś być u siebie? - spytała.
- Yhy.
W końcu ją ominąłem i podszedłem do drzwi wyjściowych akademii. Vanessa podeszła do mnie. Chciałem otworzyć drzwi ale ona złapała mnie za rękę.
- Nie idź...
- Muszę. - powiedziałem.
Wyrwałem swoją rękę z jej ręki i otworzyłem drzwi. Faceci już stali przy samochodach. Podszedłem do nich.
- Albo kasa albo zabieramy tam tą dziewczynę. - powiedział Stev.
Spojrzałem na niego. .
- Nie dostaniecie dziewczyny, kasę wam dam za kilka dni... - powiedziałem.
- A co tak Ci zależy na tam tej dziuni? - odezwał sie Jake.
- A żebyś ku*wa wiedział. - warknąłem.
- No to idziemy po nią. - powiedział Jake.
Szli w stronę akademii. A gdy byli przy drzwiach szybko podbiegłem i zagrodziłem im trasę.
- Zostawcie ją. - powiedziałem poiryrowany.
- Nie ma mowy. - odpowiedzieli.
(Vanessa?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz