Następnego dnia poszłam do Jeyson'a. Zapukałam, a po chwili usłyszałam jego głos że mogę wejść, no i weszłam. Chłopak leżał na łóżku. Podeszłam do niego.
- Cześć. Chcesz coś ze stołówki? - spytałam.
- Nie dzięki. - odparł.
- No dobra. To pa jadę do..domu. - powiedziałam łamiącym się głosem.
- Nie zostajesz w akademii? - spytał podnosząc sie na łokciach.
- Niestety, ale nie. - odparłam.
- Angie nie jedź, proszę zostań. Jak pojedziesz będę sie martwił. - powiedział.
Westchnęłam. Usiadłam na jego łóżku, bawiłam sie swoimi palcami i ze spuszczoną głową siedziałam. Nie chciałam go martwić, ale nie mogłam tu teraz być. Nie chcę aby mój były sie dowiedział i przyjechał...
- Angie powiedz coś.
- No co? Ja nie chcę aby mój były tu przyjechał i coś Ci zrobił. - powiedziałam.
Wtem usłyszeliśmy jak ktoś wjeżdża na parking z piskiem opon. Skąd on wiedział że tu jestem? Dobra nie ważne.
- Angie chodź jedziemy! - krzyczał Carlos.
- Nie idź. - powiedział Jey.
- Muszę... - odparłam.
Wstałam i podeszłam do drzwi. Ale Jeyson zatrzymał mnie na chwilę...
- Angie...
- No co? - spytałam.
(Jeyson?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz