- Pewnie! Uwielbiam horrory. - odparłam rześko. - Jak się nazywa?
- Phan..tasmagoria. The Visions of Lewis Carroll. - przeczytał mrużąc oczy.
- Matko.. kocham to. - uśmiechnęłam się na myśl o ujrzeniu po raz kolejny filmu nakręconego przez mojego ulubionego muzyka...malarza, pisarza, aktora.
- Znasz to? - zapytał.
- No raczej. - dodałam z chamskim akcentem w głosie.
- Mam nadzieję, że nie zaczniesz się do mnie przyklejać jak wyskoczy z szafy jakiś duch. - kąciki jego ust uniosły się w górę tworząc szczeniaci uśmiech.
- Taa jasne. - prychnęłam słysząc te słowa.
Po skończeniu się filmu nadal wgapiałam się w ekran telewizora z szerokim uśmiechem. Chociaż film jest naprawdę przerażający daje do myślenia. I za każdym razem kiedy go oglądałam pozwalał mi na dłuższe przemyślenia. Niestety mój towarzysz chyba nie odczuwał tego co ja. Widziałm w jego oczach strach, choć nie dawał tego po sobie poznać.
<John? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz