- Ładny koń, jak się nazywa? - usłyszałam za sobą znany mi już głos. Obróciłam głowę w stronę John'a i odparłam:
- Morphine.
- Chcesz się gdzieś przejść? - zapytał kolejny raz wkładając dłonie do kieszeni swoich spodni.
- Okej, ale muszę się przebrać, nienawidzę tych butów. Wyglądają jak gumiaki. - spojrzałam na swoje stopy odziane w czarne oficerki.
- Spoko, o 16 przed akademią? - przymrużył lekko oczy przez słońce bijące mu w twarz.
- Niech będzie. - wzruszyłam ramionami i udałam się do swojego pokoju.
***
Wyszłam z budynku parę minut przed wyznaczonym czasem, ale John czekał już na mnie.
- O Boże. - wytrzeszczył oczy widząc mój strój, z pewnąscią był zdziwiony, ale także lekko wystarszony.
Miałam na sobie czarne platformy z klamrami, czarne rasjtopy oraz coś na wzór sukienki z długimi rękawami i doczepionym do nich cienkim materiałem.
- Nie wierze w Boga. - zaśmiałam się cwaniacko.
- Więc w co wierzysz? - zmarszczył brwi i dalej lustrował mnie wzrokiem.
- Jestem satanistką od 13 roku życia.
<John? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz