Mężczyzna się potknął, a ja natychmiastowo wybuchłam śmiechem. Pokręciłam głową i zakryłam usta, próbując opanować śmiech. Jednak na próżno. W końcu dotarł do kanapy, na którą się położył, oczywiście tuż za mną. Uśmiecham się i zwracam w jego kierunku. Choć chciałam zostać, nie wiedziałam czy nadal to by miało jakikolwiek sens. Cicho wzdycham i wtulam się w mężczyznę. Czuję jak obejmuje moją talię i przyciska lekko do swojego ciała. Unoszę głowę do góry i patrzę na niego, z szerokim uśmiechem. Przymykam oczy, czuję, że zaraz usnę.
- Ej Aleksa... - wymruczał Steven do mojego ucha.
Spoglądam na niego, wciąż mając przymknięte oczy.
- Nie śpij. - burknął. - Może chcesz kawę?
- Uh... No może być. - powiedziałam przeciągle.
Mężczyzna szybko mnie zostawił, poszedł po kawę. A ja miałam ochotę spać. Takie wieczory mnie zamulają. No i to strasznie... Jednak Steven szybko przychodzi, z dwoma kubkami, z których ubywa para. Przechodzę do pół-siadu. Odbieram od niego kubek z zawartością cieczy i popijam. Jednak szybko tego żałuję, czuję jak gorąca ciecz podrażnia moje podniebienie, przez co wywiesiłam język.
Steven?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz