-Jaka?-Zapytalam patrzac w strone wejscia do hali.
-Pojedzmy w teren.-Powiedzial pojawiajac sie ze swoim koniem na hali.
-Chetnie.-Stwierdzilam, a chlopak wsiadl na konia i oboje ruszylismy do wyjscia. Wyjechalismy na swieze powietrze. Ruszylismy klusem lesna sciezka, prowadzaca do ogromnej laki.
-Dobrze sie dzis spisuje.-Stwierdzil szatyn, a ja sie usmiechbelam i poklepalam klacz po szyi.
-Masz racje.-Szepnelam.
Alex
Sorry weny brak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz