-No dobrze.-Stwierdziłam zaczynając jeść kolacje.
-To jutro o szesnastej na dziedzińcu.-Odparł szatyn, a ja kiwnęłam głową twierdząco. Podczas posiłku rozmawialiśmy trochę na temat koni i akademii.
***
Wprowadziłam Demona do boksu, po czym go rozsiodłałam. Odniosłam rząd do siodlarni i ruszyłam w stronę akademii po drodze wrzucając do żłobu wałacha marchewki. Po pięciu minutach znalazłam się w pokoju. Postanowiłam wziąć szybki prysznic i przygotować się do spotkania. Strumienie ciepłej wody zmyły ze mnie ślady treningu. Wytarłam ciało do sucha i owinięta w ręcznik ruszyłam w stronę szafy myśląc co założyć.Po paru minutach padło na czarne rurki z białą przewiewną bluzką, która ma czarny napis "cool". Założyłam wybrany komplet i przejrzałam się w lustrze. Zadowolona z końcowego efektu narzuciłam na to czarny, krótki płaszcz i wychodząc zgarnęłam torebkę z komody. Przewiesiłam ją sobie przez ramie i ruszyłam w stronę dziedzińca, na którym stawiłam się dwie minuty przed umówionym czasem. Ku mojemu zaskoczeniu Luke czekał już na mnie siedząc na ławce. Podeszłam do niego i delikatnie się uśmiechnęłam.
-Ruszamy?-Zapytałam.
Luke
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz