czwartek, 22 października 2015

Od Alaski C.D. Levi'ego

Westchnęłam wtulając się jeszcze bardziej w chłopaka.
-Dziś na próbną jazdę przyjeżdżają kandydaci na nowy rok. McLevis kazał mi przygotować Terre, Kismett'a i Benefis'a. Mam czterdzieści minut. W stajni jest teraz tak dziwnie... wszystkie okna pozasłaniane przez to że jest remont, cały czas światło się pali, drzwi trzeba zamykać i wychodzić bokiem przez siodlarnie.-Szepnęłam, a Levi pocałował mnie w czubek głowy.
-Dasz radę.-Mruknął, a ja się delikatnie uśmiechnęłam.
-Wpadniesz do stajni za jakąś godzinę?-Zapytałam, na co brunet kiwnął twierdząco głową. Westchnęłam i zaczęłam kierować się do stajni.
***
Wyprowadziłam klacz oraz wałach i uwiązałam je w odpowiednim miejscu. Zaczęłam od czyszczenia klaczy. Miałam to szczęście, że dziś jakiś uczeni już na niej jeździł więc była w miarę czysta. Doczyściłam jej kopyta i zabrałam się za wyszykowanie kasztana.
***
Oba konie były już gotowe, więc zabrałam się za ogiera. Założyłam mu kantar i pewna siebie wyprowadziłam go na korytarz. Przyczepiłam uwiązy  z obu stron i zaczęłam wyczesywać zaklejki z sierści araba. Po dziesięciu minutach odłożyłam szczotki i poszłam po rząd, który był w szkółkowej siodlarni. Rząd ogiera był zawieszony na najwyższym wieszaku. Jęknęłam przysuwając sobie schodki. Z lekkim problemem z ciągnęłam sprzęt i ruszyłam w stronę konie. Odwiesiłam ogłowie na drzwiczki boksu i założyłam siodło z podkładkami na grzbiet Benefis'a. Nagle zgasło światło, a konie się spłoszyły. Siodło spadło z grzbietu ogiera, który zaczął strzelać baranki próbując się uwolnić. Siodło poniewierało się pod jego kopytami potęgując strach ogiera, który stanął dęba. Nie widziałam gdzie są jego kopyta, jednak po chwili poczułam ból w prawej nodze. Cofnęłam się o krok, nie wiedząc że leży tam siodło. Potknęłam się o nie i upadłam na ziemie uderzając w coś głową.
***
Jęknęłam uchylając powieki... Rozejrzałam się orientując, że leże na kanapie w siodlarni.  Podniosłam się trochę na łokciach, ale czyjaś ręką opuściła mnie z powrotem.
-Leż..-Usłyszałam znajomy głos nad uchem, na co się lekko uśmiechnęłam.
-Co się stało?-Zapytałam patrząc na bruneta, który usiadł na skraju kanapy.
Levi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz