- Hmm czasami coś tam jest. No ale chodźmy na tą stołówkę bo mi tu z głodu umrzesz- zaśmiałem się.
Dziesięć minut później wyszliśmy w stronę stajni. Ines brała kolejnego gryza kanapki.
- No. To teraz może czas na wycieczkę w teren- powiedziałem z entuzjazmem.
- Okej. Aaa który to twój koń?- spytała.
- Mój? Już go wołam- zagwizdałem.
Ziemia trochę się zatrzęsła gdy Pele do nas podbiegał. Już po chwili przy ogrodzeniu stanął piękny przedstawiciel rasy Shire. Spojrzałem na zaskoczoną dziewczynę z satysfakcją.
<Inessa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz