Spojrzałem na nią. Wstałem szybko i otrzepałem się. Dobra zabawa
zabawą, ale to nie w moim stylu. Od razu usiadłem na fotelu tuż obok kanapy.
- A ty co? – spytała wstając.
- Ja? Ja nic, tylko po prostu raz można było się zabawić, ale
więcej na to liczyć nie można. – powiedziałem poważnym tonem.
Usiadła na rogu kanapy patrząc na mnie i cicho wzdychając. Wywróciłem
oczami i poszedłem na górne piętro bez wszelkiego uprzedzenia. Skierowałem się
do swojego pokoju. Kiedy się w nim znalazłem, zamknąłem za sobą drzwi i
rzuciłem się na łóżko. Uśmiechnąłem się w duchu, że w końcu mogę odpocząć, a
nie siedzieć i się męczyć w taki dzień jak ten…
*
Nie wiem nawet kiedy, ale jakoś zasnąłem, co było… dziwne? No, ale
okey. Zniosę to więc takie pozdro 600, przeciągnąłem się i wstałem z łóżka.
Wyszedłem z pokoju. Zamknąłem za sobą drzwi. Ruszyłem korytarzem przed siebie,
przeczesywałem włosy przez drogę do schodów, w końcu do nich dotarłem i przetarłem
szybko twarz. Nie wiem jak wyglądałem, pewnie jak jakiś trup, ale okey.
Schodząc na dół wpadłem na dziewczynę, to była ta no… Z tą co na kanapie się
wygłupiałem. Bez skojarzeń tylko. Posłałem jej lekki uśmiech i minąłem bez
słowa.
Mary Grace? Brak pomysłu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz