Spojrzałem na obcą mi dziewczynę. Kiedy zrozumiałem, że to na nią
wpadłem w stajni. Pf… Co ona sobie myśli? Że ja ją niby przeproszę? A to dobre.
Po prostu uśmiałem się do łez, nie no turlam się po podłodze ze śmiechu. No,
ale nie ważne… Dziewczyna na mnie spojrzała. Uniosłem jedną brew i patrzyłem na
nią pytająco.
- Kim jesteś? – spytała, a w jej głosie dało się usłyszeć
niepewność i strach.
Nic jednak jej nie odpowiedziałem, tylko usiadłem obok na kanapie.
Wygodnie rozłożyłem się i założyłem ręce za głowę. Zamknąłem oczy, wziąłem
wdech nosem, a wypuściłem ustami. Osoba, która siedziała tuż obok mnie, szybko
wstała z kanapy.
- Powiedz kim jesteś i czego chcesz?! – wrzasnęła.
- Jezu należę do tej akademii, spokojnie. – wymruczałem pod nosem.
Dziewczyna jakby odetchnęła z ulgą. Ponownie usiadła na kanapie.
Wzięła pilota i zaczęła przełączać z kanału, na kanał. No zwariować można. W
pewnym momencie zatrzymała na jakimś horrorze. Nie zważając na nic, przesiadłem
do pół-siadu, wyrwałem jej pilota z ręki i przełączyłem na inny program. Ona od
razu spiorunowała mnie spojrzeniem.
- Boże, musiałeś?! – warknęła.
- Tak. – powiedziałem z wrednym uśmiechem.
Od razu zacząłem przełączać na inne kanały… Tak szukałem czegoś
ciekawego. Jednakże nic nie było. Wstałem z kanapy. Rzuciłem jej pilota od
telewizora. Spojrzała a mnie pytającym wzrokiem, na co bezradnie wzruszyłem
ramionami i odwróciłem się na pięcie. Włożyłem ręce w kieszenie dresów i
poszedłem na piętro, skierowałem się do swojego pokoju.
*
Siedziałem w pokoju nudząc się. Co robiłem? Nic ambitnego, poza
tym, że bawiłem się telefonem. Czyli typowe podrzucanie nim i tyle. Więc nic
szczególnego nie robiłem poza tym, że się nudziłem. Kiedy już nie mogąc
wytrzymać tej całej „nudy” postanowiłem wyjść na spacer. Wstałem podszedłem do
drzwi, otworzyłem je i wyszedłem na korytarz zamykając je za sobą. No i co? No
i musiałem na kogoś wpaść, a raczej ten ktoś na mnie. Okazało się, że była to
ta dziewczyna co w salonie i, którą spotkałem w stajni co na mnie się darła.
Spojrzałem na nią przelotnym wzrokiem. Odszedłem od niej, ale ta mnie
zatrzymała.
- Poczekaj! Gdzie tak pędzisz? – spytała.
- Na spacer. – wyburczałem pod nosem.
Przytaknęła głową. Chciała coś jeszcze dodać, ale nic nie
powiedziała, bo ją wyminąłem i zbiegłem po schodach, po czym skierowałem się do
wyjścia z akademii. No, ale ktoś musiał mnie zatrzymać. Mianowicie jakaś
nauczycielka. Wypytywała się o różne rzeczy. Typu: „Ile masz lat?” , „Masz
jakiegoś konia?” , i tak dalej i tak dalej. Gdybym wymienił wszystkie pytania
jakie mi zadała to bym chyba miał coś z mózgiem, ale nawet nie pamiętam reszty
pytań, więc takie pozdro 600, yh…
*
*
W końcu kiedy udało mi się wyjść na spacer, to poszedłem do
miasta, nie jest to tak daleko, bez przesady. No, ale szybko wróciłem.
Poszedłem do salonu i usiadłem na kanapie. Nudziło mi się, ale w sumie nie
długo, bo po jakiś 20 minutach przyszła tamta dziewczyna.
- Dylan. – rzuciłem, kiedy usiadła tuż obok mnie.
Spojrzała na mnie pytająco, dopiero po chwili zrozumiała o co mi
chodzi.
Mary Grace?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz