Zacząłem gryźć moją bułkę i wyglądałem jak chomik. Dziewczyna się zaśmiała, a ja podkradłem jej owoc z miski.
- To będziemy sami jeszcze przez dwa dni...- powiedziałem gryząc winogronko.
- No...
- Co będziemy robić...?
- Poczytamy, pooglądamy telewizję, pojeździmy...
- Yhm...- wgryzłem się w bułkę.- Przynieść Ci herbaty?- spytałem, a ona kiwnęła głową. Wstałem i poszedłem po ciepły napój. Czułem na sobie jej wzrok. Kiedy się odwróciłem zobaczyłem, że się uśmiecha i patrzy na moją twarz. Odwzajemniłem gest, a ona się zarumieniła i spojrzała na miskę z owocami. Podszedłem do niej i dałem jej napój.- Tylko się nie oblej...- zachichotałem, a Rose fuknęła z uśmiechem na ustach.
- Ha ha...- napiła się herbaty. Skończyliśmu jeść, odnieśliśmy talerze i poszliśmy do salonu. Usiedliśmy koło siebie. Objąłem ją ramieniem, a ona wyprostowała się i skamieniała.
- Co, przytulić nie można...?- prychnąłem i zacząłem zabierać rękę, gdy ona nagle ją złapała i mnie zatrzymała.
- Można...- nastała cisza.
- Co robimyyyy...?- nagle spytałem.
Rosee?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz